Powiadomienia

Witajcie drodzy Czytelnicy.
Jeśli Wam się podoba i chcielibyście więcej treści, więcej rozmaitości, więcej słów pobudzających wyobraźnię i doznania, proszę zostawcie jakiś znak w postaci komentarzy, wypełnijcie ankietę. Będzie to dla mnie znak, że warto tworzyć, a tworzę dla Was wszystkich, gdyż sprawia mi to przyjemność :)

sobota, 17 września 2016

Escort, rozdział 1 - opowiadanie gejowskie





Gorąca woda zaczyna spływać mi najpierw po włosach, kosmyki opadają mi na czoło. Odgarniam je ręką do tyłu. Czuję ciepłe strumienie płynące po plecach. Stoję przodem, przymykam oczy i oddaję się w dobroczynne działanie gorącej wody, pomaga memu ciału się odprężyć, rozluźnić mięśnie. Spieniam żel na ciele, maszynką podgalam krocze i tyłek. Z telefonu na półce dobiega muzyka klubowa Energy 2000. Kończę się myć, owijam się ręcznikiem i spoglądam na zegarek. "Za półtora godziny spotkanie z klientem. Jak on się nazywał? Geoff? Chyba jakoś tak..", spoglądam na zegarek usiłując sobie przypomnieć jego imię.
Geoff to nowy klient, spotykam się z nim dzisiaj po raz pierwszy. Chciał najpierw iść ze mną na kolację, by przełamać lody. Facet chyba jest samotny, ale nie mnie to oceniać. Jestem do dyspozycji.

wtorek, 14 czerwca 2016

Love and fight, cz. 2







- Przejeżdżam już przez Inchicore. Może się przejdę chwilę i wrócę do domu.
- To może razem się przejdziemy? - Maciek stał na środku pokoju, ubrany, gotowy do wyjścia, ba, do wybiegnięcia z domu niczym koń z boksu na wyścigach. Bał się, że mogą go ponieść nerwy, że powie coś, napisze, co będzie miało nieodwracalne skutki. Tego by nie chciał. Chciał zmian, ale na lepsze, nie na gorsze.
- Nie, zostań w domu. Naprawdę nie mam ochoty, bo właśnie teraz jestem w nastroju powiedzenia tobie, że masz spadać- "Aha! Użył słowa 'spadaj', a nie spierdalaj. To znaczy, że nie jest tak źle...", Maćkowi przeleciała ta myśl przez głowę i niewiele więcej myśląc chwycił plecak, zbiegł na dół po schodach, zarzucił adidasy i wybiegł z domu, jak rakieta. Postanowił, że nie da za wygraną i będzie na niego czekał w okolicach miejscach, gdzie potencjalnie zawsze Remek wysiadał. Biegnąc starał się pisać:

piątek, 10 czerwca 2016

Love and fight, cz.1




- Poza tym, wczoraj powiedziałeś wystarczająco dużo i podziękuję za cokolwiek od ciebie.
- Chodziło mi o to, że nie lubię, kiedy ty sobie tak leżysz i grasz, a w wolny weekend mam ganiać po sklepach, czuję się nie fair wtedy...
- Ja też czuję się nie fair z tym, że ty sobie jeździsz na piwo z ludźmi z pracy, czy na wystawę zwierząt, a mnie nie zabierasz nigdzie. Wnioskuję, że się mnie wstydzisz. Być może jest za co, może faktycznie jestem tak szpetny i beznadziejny - Remek spojrzał przez okno autobusu i przełknął ślinę. Czuł, że poziom adrenaliny i żalu urósł do potężnych rozmiarów. A za chwilę miał zacząć zajęcia. Musiał się opanować.
- No tak, raptem dwa razy zdarzyło mi się tak wyjść, wielkie halo, a przeważnie siedzę w domu, bo chcę być z tobą - Maciek, leżąc na łóżku w domu, trzymał gorący już telefon i odpisywał. Wkurzony był na niego, ale też i kochał i chciał dla nich obojga dobrze.
- Pierdolenie. A zabrałeś mnie gdziekolwiek, zaproponowałeś pojechanie nie wiem, do centrum, pozwiedzać? Nope.
- Poszedłem wtedy na to piwo, by nie wyjść na odludka w teamie, oni ciągle gdzieś robią wypady, a ja im odmawiałem.
- Ty nadal nie rozumiesz, prawda?

sobota, 2 kwietnia 2016

Je veux que tu sois là... ("Chciałbym, abyś tu był".. opowiadanie gejowskie)







Pierwsze randki już za mną. Łatwo nie było, to wieczne słodzenie, podchody, kino, kolacje i inne pierdoły. No dobra, powiecie, że one są ważne, a jakże, są, ale na dłuższą metę takie psie podchody jak do jeża są męczące.
W pracy zapierdol, w jednej męczą kontrahenci, dupę zawracają i kręcą nosami. Ich plus, a w zasadzie mój, że płacą niebotycznie, więc się ich trzymam. Własna działalność, a w zasadzie trzy potrafi wyprać człowieka z wszelakich sił, a tu jeszcze trzeba się bawić w romantyczne ideologie, by zdobyć faceta. Ech, chyba za stary na to jestem. Ale stało się, wychodziłem swoje.
Poznaliśmy się jakieś półtora miesiąca temu, przykuł moją uwagę swoją młodością, wzrostem, krótką blond fryzurą i uśmiechem, jak z reklamy.

sobota, 31 października 2015

Cukierek albo psikus





Pogrążony w swych myślach szedłem przed siebie. "Kra, kra, kra!", przelatująca wrona wybiła mnie z myślowego transu. Przestraszyła mnie nawet nieco. Znowu zapowiadało się na deszcz. "Nienawidzę takiej deszczowej, jesiennej pogody", pomyślałem i poprawiłem stojący kołnierz wokół szyi. Pożółkłe liście szeleściły i trzaskały pod moimi butami. Cały chodnik był nimi usiany. Uśmiechnąłem się nieświadomie pod nosem, gdyż to akurat lubiłem w jesieni, chodzić tak pośród liści, przerzucać je nogami, słyszeć, jak chrupoczą pod stopami. Powietrze przesiąknięte było ich zapachem, wdzierał się w nozdrza przywodząc na myśl jesienne wieczory, kiedy lekko przemarznięci szliśmy z rodzicami do babci i dziadka, gdzie zawsze czekało na nas gorące kakao na rozgrzewkę i ciepłe jabłko z pieca posypane cynamonem. Słodki zapach pieczonych jabłek rozchodził się po całym domu niczym zapowiedź sielskiego i beztroskiego bytu. Wspomnienia...

sobota, 17 października 2015

Wyzwolenie po irlandzku (opowiadanie gejowskie)



Autobus wolno się toczył po zatłoczonej ulicy Dublina, zaliczał wszystkie czerwone światła. Siedząc ze słuchawkami na uszach słuchałem playlisty Top 100 Beatport. Wracałem właśnie z siłowni.
W pewnym mój wzrok przykuł blondyn, który właśnie co wsiadł na przystanku. Wszedł na górny pokład i usiadł tuż przede mną. Miałem idealny widok na jego podgolony, dobrze zbudowany kark. W nozdrza uderzył mnie jego imponujący męski zapach wody toaletowej. Na oko miał jakieś dwadzieścia  siedem, osiem lat. Kiedy delikatnie odwrócił głowę w stronę okna widziałem jego parodniowy zarost, baczki gęstsze, na brodzie nieco ztrymowane. Sam już ten widok w połączeniu z podniecającym zapachem pobudził moje krążenie, serce nieznacznie przyspieszyło bicie. Siedziałem za nim, słuchałem muzyki i nie potrafiłem oderwać oczu od niego. Miał dość gęstą czuprynę, miałem ochotę dotknąć je ręką, zanurzyć się w nich. Miałem wizję, by zbliżyć się do niego i językiem  zbadać jego kark, sunąć dalej tuż za uchem, by w końcu dotrzeć do zarostu, kiedy pod językiem poczułbym kłucie jego włosów. Chciałem lizać je z dołu do góry, by spotęgować wrażenie czucia. Oczami wyobraźni widziałem, jak przymyka oczy i zaczyna basowo mruczeć, niczym rasowy kocur.
Jechaliśmy dalej, słońce przygrzewało w boczną szybę od mojej strony, a ja czułem, że w bokserkach robi mi się wilgotno - efekt nadpobudliwego fifola.

czwartek, 15 października 2015

Doprawdy? część II

Stałam i wpatrywałam się w napis. Nie wiem ile to trwało, ale miałam wrażenie, że wieczność. Słyszałam tylko swój przyspieszony oddech i ciche buczenie komputera. Odsunęłam krzesło i usiadłam. Niespodziewanie przyszła mi do głowy myśl, by zrobić zdjęcie komórką.  "Będę mieć dowód, jeśli ktoś sobie robi ze mnie jaja". Odblokowałam komputer i zalogowałam się do systemu.
"Co mam sobie odpuścić do ciężkiej cholery?!", czułam, jak ciśnienie mi się podnosi. "Sprawa z raportami jest przecież zamknięta!", myślałam gorączkowo. Do biura zaczęli się schodzić pracownicy, kilku zajrzało do mnie pytając się, jak mi minął weekend.
- Dobrze, dziękuję. A tobie? - odpowiadałam zdawkowo, bo cóż innego miałam mówić osobom, z którymi nie mam bliższych relacji? Że chujowo? Kiedy już byłam sama w swoim pokoju i nikt mi nie przeszkadzał, ściągnęłam raporty, odnalazłam kopie i sprawdziłam konta. Chciałam się upewnić, że wszystko jest tak, jak twierdził Tomek. I wtedy moim oczom ukazał się znajomy już widok: tajemnicze przelewy znów zaczęły się pojawiać, tym razem w nieco zwiększonych kwotach. Zaniepokoiło mnie to do tego stopnia, że przez chwilę nie wiedziałam, co robić. Wstałam nagle i pobiegłam do biura Tomka, lecz przywitała mnie tam pustka. U innej menadżerki dowiedziałam się, że Tomek ma decydujące spotkanie biznesowe z klientem na mieście i nie wiadomo o której wróci.
Wróciłam do siebie, zamknęłam drzwi i wzięłam parę głębokich wdechów.
"Myśl dziewczyno, myśl!", nakazałam sobie w duchu. Wyjęłam z torby komórkę i wysłałam Tomkowi SMSa, by jak najszybciej się ze mną skontaktował. Raport doręczeń jednak wciąż pokazywał, że wiadomości nie dostarczono.

piątek, 2 października 2015

Doprawdy? część I



- Ada, ja na serio coś znalazłam! – wyszeptałam do słuchawki telefonu, mimo że dookoła mnie nikogo nie było. Kroczyłam parkingiem do swojego auta, na dworze nadal było jeszcze jasno. – Mówię ci, to mi śmierdzi na kilometr i nie podoba mi się to!
- Ok, wierzę ci, choć nie sądziłam, że w takiej poważnej firmie, jak ta twoja może coś być nie halo – usłyszałam w słuchawce. – Powinnaś to chyba zgłosić na policję i to jak najszybciej.
- Wiem, ale z drugiej strony zastanawiam się, czy przypadkiem ktoś od nich nie jest w to zaangażowany.
- Zaan..co? Mary, za dużo filmów, stanowczo. Policja na pewno nie ma z tym nic wspólnego, zapewniam cię. A może przyjedziesz do mnie? Mam jeszcze trochę wina, napijemy się i na spokojnie pogadamy?
Przez sekundę milczałam.
-  Dobra, za godzinę będę. Muszę jeszcze podjechać do domu na chwilę, przebiorę się i będę.
- Super! To do zobaczenia. Czekam! – powiedziała Ada i się rozłączyła. Szybko pognałam do domu, przebrałam się i na chwilę usiadłam przy laptopie. Musiałam sprawdzić jedną rzecz. Kilka chwil później już byłam u Ady. Wpadłam zdyszana na czwarte piętro.
- Co tak dyszysz? Puściłaś się między piętrami, czy co? – zażartowała Ada, kiedy otworzyła mi drzwi.

niedziela, 27 września 2015

Części samochodowe (opowiadanie gejowskie)




Dźwięk zamykanych drzwi wyrwał mnie z zamyślenia i, co tu nie ukrywać, wystraszył mnie lekko.
Było już grubo po godzinie 20, szef już dawno pojechał do domu, ja sam zostałem w warsztacie.
Usłyszałem głos nieznajomego
- Dobry wieczór, mogę na sekundę? Potrzebuję pilnie porady - głos należał do wysokiego bruneta w czarnej kurtce, ujrzałem go obracając się do niego przodem. W ręku nadal trzymałem pojemnik ze smarem, miałem nasmarować niektóre części z rozebranego silnika. Twarz na pierwszy rzut oka wydała mi się sympatyczna. Powiem nawet więcej, przystojne ciacho z niego!
- Dobry wieczór. W zasadzie już zamknięte - odparłem przyglądając mu się baczniej, jego niedogolonej twarzy; trzydniowy zarost to coś, co mnie zdecydowanie kręci. I to spojrzenie, nie miałem okazji wcześniej widzieć czegoś takiego, jakiś nieznajomy błysk w oku, zapowiadający jakąś niespodziankę.